wtorek, 7 maja 2019

Bałtyk Gdynia - Jarota Jarocin 5:0

16.06.2018

Relacja Jaroty:

Za nami sezon 2017/18, który w pierwszej jego rundzie w naszym wykonaniu był zdecydowanie lepszy niż w rundzie wiosennej. Powodów tego stanu rzeczy, że w ostatnich spotkaniach nie było dopingu a na wyjazdach mieliśmy sporo zer jest kilka, ale szkoda czasu na rozpisywanie się na ten temat. Wyjazd na Bałtyk był jedną z okazji aby jakby trochę zrehabilitować fatalny sezon. Było ciężko, a nawet bardzo ciężko. W piątek jeden z naszych młodszych kolegów po szalu obchodził swoje 18 urodziny, gdzie była spora część ekipy, jak i zgodowicze. Mimo tego padło hasło, że o 7:32 odjeżdżamy pociągiem w kierunku Gdyni. Następnego dnia na dworcu meldujemy się w 6 osób w tym 2 LKS Czarnylas, a ostatnie dwie osoby dotarły na dworzec równo z godziną odjazdu bany i dosłownie w biegu udało się wskoczyć. Do Gdyni z jedną przesiadką na trasie docieramy około godziny 13. Po krótkim relaksie na plaży, ruszamy w stronę stadionu pociągiem SKM. Gdy docieramy na obiekt naszym oczom okazuje się pusty stadion, na dodatek bez murawy... Chwile później okazuje się, że mecz rozgrywany jest na jednym z boisk treningowych kawałek dalej. Lekko spóźnieni docieramy na stadion, gdzie zajmujemy miejsca zaraz przy wejściu. Na boisku ostre lanie a nasi piłkarze przegrywają 5:0, co całkiem zniechęciło nas do jakiekolwiek dopingowania. Jeśli chodzi o miejscowych to bez młyna i flag, jedynie na koniec meczu trochę śpiewają razem ze swoimi piłkarzami. Natomiast w przerwie meczu podbija do nas Bałtyk pogadać i wyjaśnić kilka spraw z przeszłości. To byłoby wszystko na temat tego meczu, jedynie warte odnotowania jest, że podbija do nas na koniec kilku piłkarzy, którzy mimo trudnego wyniku dostają od nas oklaski a my w zamian od nich koszulki. Ciężko wymagać od kogoś większej walki, gdy samemu jest się w nie najlepszej formie kibicowskiej. Miejmy nadzieje, że ten sezon się więcej nie powtórzy a w następnym pokażemy się z dużo lepszej strony. Na temat naszego powrotu z Gdyni można byłoby napisać książkę, także w relacji nie jesteśmy w stanie tego wszystkiego opisać 🙂 Do domu docieramy około 3 w nocy. Wielkie podziękowania dla naszych braci za wsparcie na tym wyjeździe, jak i dla chłopaków z Tczewskiej Arki za podrzucenie prowiantu i piwa na trasie, w pierwszą stronę jak i na powrocie!