czwartek, 27 sierpnia 2020

Nielba Wągrowiec - Jarota Jarocin

 W końcu wracamy na trybuny po długiej przerwie spowodowanej pandemią. Oczywiście nie wszystko funkcjonuje tak jak powinno, niby 50% publiczności może być obecne, obowiązek utrzymania odpowiedniej odległości od innych uczestników spotkania i wiele innych pierdół. Ostatnia wizyta w Wągrowcu była dość gorąca, można napisać najciekawszy wyjazd Jaroty na Nielbę od dawien dawna. Było pewne, że jak goście zawitają na wiosnę do Jarocina będzie również grubo. Niestety sezon przerwany, a w nowym..ponownie wyjazd do Wągrowca w rundzie jesiennej. Jak to będzie wszystko wyglądać, czy w ogóle wejdziemy a jeżeli tak, to w ile osób? Dzień przed tym meczem jeden z nas obchodził 30 urodziny, na których obecna była prawie cała załoga naszej bandy, ale również i zgodowicze z Jaroty. Impreza kończyła się, gdy słońce wstawało, zatem nie trudno się domyślić w jakim stanie większość osób była ;) Koniec końców na wyjazd pojechał tylko 30 letni solenizant, który po krótkiej drzemce, wskoczył do bany w Ostrowie, aby pojechać do Jarocina. Skąd kumple z Jaroty podrzucili go na miejsce imprezy dnia wczorajszego, aby odebrać auto. Następnie już prosto na zbiórkę pod stadion Jarocinie. Na miejscu okazało się, że reszta uczestników imprezy nie da rady dotrzeć...i tu dowód na to, że picie bimbru w dużej ilości popłaca ;) Łącznie jest nas wszystkich 25 osób, w tym też GKS Jaraczewo 6 osób i 5 głów z Astry. Co w prostej matematyce daje liczbę 13 osób z Jarocina...no, no prawie jak pamiętny wyjazd w 14 łbów do Wągrowca w 2011 roku. Ale co nas nie zabije to nas wzmocni i tego trzeba się trzymać panowie. Zasada jest prosta. Jak już jesteś zebrany, to jedziesz i nieważne w ile osób. Bez kalkulacji. W drogę ruszamy autobusem z obstawie kabaryny i tajniaków. Po drodze jesteśmy zatrzymani przed Wągrowcem przez miejscową psiarnie, która nie do końca wierzyła, że jedzie nas 25 i koniecznie chcieli uzyskać więcej informacji o ekipie samochodowej ;) Gdy pojawiamy się w okolicy stadionu dość spokojnie w przeciwieństwie do lat poprzednich. Jednak po wyjściu z autokaru widzimy grupkę miejscowych, którzy za pleców policji skandują "Chodźcie śmiało, jest nas mało!". Ilość psów, ochrony i zabezpieczeń nie dawała grupce 25 osób żadnych możliwości na wykręcenie czegokolwiek. Mało tego przechodzimy dwie kontrole osobiste, a niektórzy nawet cztery...Tak dobrze czytacie na meczu III ligowym ochrona wyrywkowo sprawdza te same osoby CZTERY razy. Żeby tego było mało ochrona na siłę próbuje nas zniechęcić do wejścia oznajmiając, że żadna flaga nie wejdzie, a jedynie transparent "Miłek PDW" zostaje wpuszczony. Jedna osoba mocno podchmielona nie wchodzi na stadion, więc kontrolnie dodatkowo jeden z nas zostaje poza sektorem, aby przypadkiem kurwy nie sprowokowały chłopaka do zawinięcia. Cały mecz to obustronna napinka i bluzganie. Nielba dwa razy zrywa się z miejsc i biegnie w naszą stronę. Tylko do metrowego płotku, gdzie zatrzymują się i zachęcają nas do wyjścia z klatki. Przypomnieć im należy, że w zeszłym sezonie to właśnie zrobiliśmy i po kilku mocniejszych kopach płot pierdolnął, a my dość szybko wkroczyliśmy na sektory Nielby, gdzie nokaut zaliczyło co najmniej dwóch napinaczy z Nielby. Gdzie wtedy była ich ekipa? No właśnie. Po krótkiej chwili wpada psiarnia z ochroną, a na wejściu do sektora stanął szpaler ochroniarzy, którzy mieli za zadanie zatrzymać wracających do sektora. Tam dochodzi do szybkiego starcia z ochroną na naszą korzyść, gdzie ostatecznie wszyscy jesteśmy ponownie w zwartej grupie. Wtedy nagle "Wielka Nielba" wykorzystując sytuacje z zamieszaniem wokół nas dostają wiatru w żagle i podbiegają po klatkę. Plus dla nich za jakąkolwiek reakcję, ale po tym wszystkim to na następnym meczu powinni oni pierwsi zrobić krok dalej, niż się tylko napinać. Do niczego poważnego jednak na tym meczu nie doszło, pomimo dużo liczniejszej przewagi miejscowych. Jak było wspomniane na początku, przez większość meczu w powietrzu latają obustronne "kurwy". Hitem tego wyjazdu z pewnością będzie zarzucony okrzyk w stronę przyjaciół Nielby "Zamek z Gołańczy najlepiej na chuju tańczy", co spowodowało nawet liczne uśmiechy na twarzach miejscowej publiki, może coś w tym prawdy jest? ;) Piłkarze Jaroty zagrali świetne spotkanie gromiąc Nielbę 2:4, a Piotr Skokowski spowodował, że miejscowym na jego widok lała się piana z pyska :) Po meczu standardowo zabawa pod sektorem z piłkarzami i opuszczamy trybuny w obstawie psów. Nielba nie byłaby sobą, gdyby nie przyszła się ponapinać pod sektor gości, ale oczywiście do niczego konkretnego nie dochodzi. To byłoby na tyle. Nasza podróż przez pojebane objazdy trwa co najmniej godzinę dłużej, a w domach jesteśmy o 22/23 w nocy. Do następnego!