czwartek, 28 sierpnia 2014

Nielba Wągrowiec - Jarota Jarocin

Relacja kibica Jaroty:



Mecz z Nielbą zapowiadał się bardzo ciekawie, ponieważ były to derby, ale przede wszystkim ze względu na to, iż kilka miesięcy wstecz zdobyliśmy główną flagę Nielby. Spodziewaliśmy się, choć małej próby rewanżu z ich strony, jak się okazało zrobili to, ale w najbardziej frajerski sposób, jaki się dało. Derby początkowo miały odbyć się w sobotę 7 września, niestety włodarze miejscowego klubu wraz z policją, przełożyli mecz na środę 27 sierpnia. Jak widać nie było im to na rękę, byśmy normalnie mogli obejrzeć mecz. Mało tego dowiedzieliśmy się, że na mecz i tak byśmy nie weszli, bo podobno burmistrz Wągrowca nie wyraża na to zgody. Postanowiliśmy pierdolić to i jechać na spontanie. Do Wągrowca docieramy w przerwie meczu w 35 osobowym składzie z nami tego dnia zgodowicze: LKS Czarnylas – 5 osób, Astra Krotoszyn – 5 osób i gościnnie 3 osoby z Victorii Września(Dzięki!) Samochody parkujemy blisko pobliskiego lasu i stamtąd idziemy w kierunku stadionu. Na miejscu nie widać praktycznie w ogóle psów, więc szybko ruszamy w stronę sektorów gospodarzy. Gdy podbiegamy pod ich kasy, tam zaznaczamy swoją obecność i nawołujemy ich do wyjścia. Miejscowi w tym czasie nie próbują nic robić poza napinaniem się za płotu, więc widząc nadjeżdżające kabaryny biegniemy dookoła stadionu w stronę klatki. Tam bez problemu dostajemy się do klatki, ku naszemu zdziwieniu bramka wyjściowa na murawę jest otwarta, więc wybiegamy w kierunku murawy. Po chwili pojawia się ochrona, na dodatek widząc, że metrowy płot dla miejscowych jest za duży do pokonania wracamy do klatki i tam do końca meczu już zostajemy. Z oczywistych względów flag nie zabieramy w ogóle, miejscowi ich również nie mają. Po meczu jesteśmy dosyć długo trzymani przez psy, wszyscy zostają spisani i nagrani. Kierowcy aut zostali puszczeni wcześniej, po to by mogli podjechać pod klatkę. Tam się okazuje, że trzy nasze auta są uszkodzone, dwa nie nadają się do dalszej jazdy(powybijane szyby i lusterka) Pomocną rękę wyciągnęli piłkarze i zarząd, postanowili poczekać za nami i zabrać kilka osób autokarem do Jarocina, za co szacunek! Do samego Jarocina jedziemy z dyskoteką. Był to dla niektórych jeden z lepszych wyjazdów, jak nie najlepszy. Jak na środek tygodnia i fakt, że nie zostalibyśmy normalnie wpuszczeni 35 osób to dosyć dobra liczba. Było więcej chętnych, jednak nie dla wszystkich starczyło miejsc. Miejscowe kurwiszony po raz kolejny pokazały, że mądrzy są tylko w Internecie no i potrafią walczyć dobrze ze sprzętem, ale z zaparkowanymi samochodami…