Na
terenie Włoch CPI posiada cztery squaty, które spełniają funkcję
mieszkalną, największy i najstarszy z nich znajduje się oczywiście w
Rzymie. Budynek ten przez wiele lat stał pusty i popadał w ruinę, dopóki
nie zaopiekowali się nim nacjonaliści. Znajduje się on w samym centrum
miasta, zaledwie kilka minut pieszo od głównej stacji Termini, gdzie
skupia się cała komunikacja miejska. Okolice budynku są zamieszkane
głównie przez kolorowych imigrantów, co wiąże się z większą
przestępczością w tym rejonie. Na fasadzie budynku znajduje się wielki
napis CasaPound, który swoim wyglądem nawiązuje do tradycyjnej czcionki
łacińskiej i sprawia wrażenie dużo starszego, niż jedynie dekada. Do
squatów dochodzą budynki przejęte, lecz pełniące tylko funkcję
magazynów. Według samych Włochów, rocznie przejmują oni około 60
pustostanów, lecz z większości zostają wyrzuceni przez władze. Warto
podkreślić fakt, że CasaPound nie zajmuje budynków prywatnych, a jedynie
opuszczone nieruchomości państwowe.
Po przyjeździe do
Rzymu szybko trafiliśmy pod budynek CasaPound, do środka wpuszczeni
zostaliśmy przez osoby aktualnie pełniące dyżur. Polega on na
kontrolowaniu, kto kręci się koło budynku, pilnowaniu nocnego porządku
oraz na wpuszczaniu do squatu osób, które pozostają w nim jedynie
czasowo. Pełnienie cyklicznych dyżurów to jeden z obowiązków członków
organizacji, która w samym Rzymie liczy około 200 aktywistów. Zaraz po
wejściu do budynku widzimy całą masę skuterów opartych o ściany, które w
całości pokryte są nazwiskami osób ważnych dla członków CasaPound.
Wśród nich są przywódcy, pisarze, muzycy, kompozytorzy oraz malarze, w
tym polska artystka epoki art déco, Tamara Łempicka, której obrazy wiszą
także w budynku. CasaPound liczy sześć pięter i na każdym coś się
znajduje, od pokoi mieszkalnych, po sale wykładowe. Jeszcze wyżej jest
dach, na który można wejść i wygodnie rozsiąść się na krzesełkach, mając
widok na wspaniałą panoramę Rzymu. Pomiędzy piętrami możemy
przemieszczać się windą, która znajduje się w budynku. Niżej znajdują
się piwnice, w których umiejscowiona jest m.in. sala nagrań, z której
korzysta wiele znanych kapel, w tym kultowa ZetaZeroAlfa. Dalej znajduje
się sala treningowa, siłownia oraz lokal studenckiej organizacji Blocco
Studentesco, działającej w ramach CPI. W piwnicy wykazać mogą się także
grafficiarze, a każdy wchodzący tam może za darmo zabrać gazetki
wydawane przez studentów z BS.
Nie należy jednak
zapominać o tym, że jedynie część budynku przeznaczona jest do
działalności stricte nacjonalistycznej. Sporo pokoi jest zamieszkanych
na stałe przez rodziny, które z różnych powodów straciły dach nad głową.
Na taką pomoc może liczyć każdy, kto dostosuje się do zasad panujących
na squacie. Szczególnie ważne z nich to dbałość o czystość w budynku
oraz higienę osobistą, a także poszanowanie zasad współżycia
społecznego. W praktyce oznacza to przestrzeganie ciszy nocnej, zakaz
picia alkoholu w budynku oraz sprowadzania osób z zewnątrz. To jedna z
głównych różnic między lokalami CasaPound, a lewackimi skłotami –
anarchiści skłotują jedynie dla własnych korzyści, by urządzić sobie
wygodną melinę do imprez. Członkowie CasaPound to ludzie bardzo ambitni i
na co dzień pracujący i uczący się. Squat jest dla nich miejscem gdzie
mogą rozwijać swoje pasje, organizować się i działać. CPI oferuje m.in.
bardzo wiele możliwości aktywnego spędzania czasu, od sportów walki,
przez sporty drużynowe, aż po np. wspinaczkę górską. Niedawno
zorganizowali też turniej sztuk walk, w której wystąpiło bardzo wielu
zawodników, również z innych państw.
Niedaleko
budynku, znajduje się restauracja prowadzona przez członków CasaPound,
która jednak nie ma charakteru nacjonalistycznego. Jedynie kelnerzy mają
na rękach wytatuowanie charakterystyczne żółwie, które są symbolem CPI.
Może do niej przyjść każdy i jest to miejsce bardzo popularne wśród
Rzymian, co potwierdza fakt, że musieliśmy stać w kolejce żeby zjeść w
niej kolację. Również w okolicach squatu znajduje się pub, który także
nie wyróżnia się niczym szczególnym – oprócz obsługi. Nie są to jednak
jedyne lokalne będące w rękach CasaPound. Warto wspomnieć o słynnym już
pubie Cutty Sark, który jednak jest nieczynny w sierpniu, więc nie
mieliśmy możliwości odwiedzenia go. CasaPound posiada również dwa
sklepy. Pierwszy z nich, La Testa Di Fero, jest sklepem z gadżetami
typowo faszystowskimi, a co ciekawe, sklep pełni również rolę
biblioteki. Natomiast Badabing to sklep z ubraniami i akcesoriami
oscylującymi wokół futuryzmu i stylu pin-up, w którym faszyzm przybiera
bardziej zakonspirowaną formę. Obsługa we wszystkich lokalach jest
bardzo miła i pomocna. Włosi oferują nam również pomoc w zwiedzaniu
Rzymu, lecz z tym radzimy sobie sami.
Wracając do
budynku CasaPound, warto podkreślić fakt, że wszystko utrzymywane jest w
porządku i czystości. W pokojach dla gości na ścianach wisi sporo flag,
od narodowych, przez lokalne, aż po organizacyjne. Na korytarzach
możemy zapoznać się z dziełami sztuki, a w ich głównym biurze, na
ścianie, widnieje starannie wykonane graffiti w stylu futurystycznym.
Obok znajduje się pokój, w którym mieści się siedziba radia Bandiera
Nera. Członkowie CasaPound duży nacisk kładą na sztukę, co zresztą od
razu można zauważyć. Istnieje nawet grupa „Artisti per CasaPound”, która
składa się z malarzy, poetów oraz aktorów. Ich działalność skupia się w
centrum „Circolo Futurista”.
Wrażenie, jakie
zrobili na nas Włosi, przez swój aktywizm, jest ogromne. Umiejętnie
wykorzystali pustostany, dzięki czemu tworzą coś więcej niż tylko
kolejne lokale – budują wokół siebie własną społeczność i kształtują
rzeczywistość. Wyciągają pomocną rękę do tych, którzy jej najbardziej
potrzebują. Pomagają również zwierzętom, angażują się w inicjatywy
sportowe i artystyczne. Co jest ważne w ich działaniu, aktywiści z
CasaPound nie mówią tylko o tym co jest złe, ale również proponują dla
tego zła alternatywę. Taką alternatywą, np. dla narkotyków jest sport.
Zamiast zabraniać aborcji, dają samotnym matkom dach nad głową i pomoc w
znalezieniu pracy, a także organizują akcje prorodzinne. Odnoszą oni
coraz większe sukcesy, nie tylko na ulicy, ale również wśród
społeczeństwa. Nam nie pozostaje nic innego jak życzyć im więcej
sukcesów, a sobie kolejnych kroków do przodu.
ANW&IN